filipinho06 |
Wysłany: Nie 12:18, 15 Cze 2008 Temat postu: |
|
Jeżeli spodziewaliście się nie wiadomo jakich nowości po UEFA EURO 2008, mam niezbyt dobre wieści. Otóż najnowsza piłka ze stajni EA Sports jest bliźniaczo podobna do FIFY Soccer 08, a ta z kolei niektórymi cechami, jak np. poruszanie się na boisku, staje się coraz bardziej podobna do innej tego typu gry - Pro Evolution Soccer. Tyle tytułem przełomu w UEFA EURO 2008.
Sama gra zabiera nas na Mistrzostwa Europy do Austrii i Szwajcarii, gdzie w walce o największe europejskie trofeum zmierzymy się z jednym z 52 licencjonowanych teamów i z mniej licencjonowaną Holandią. Jak łatwo się domyśleć, nie uświadczymy w grze ani drużyn narodowych, ani krajów spoza Europy, ani także spektakularnych transferów cudzoziemców, takich jak naturalizacja Rogera Guerreiro. Z drugiej strony nie jest tak źle, bo ławka rezerwowych często wykracza poza 23 zawodników, a możliwość kreowania swoich piłkarzy liczbę tę jeszcze powiększa. Ponadto twórcy obiecują częste łatki, dzięki którym ściągniemy na nasze komputery najnowsze składy reprezentacji. Na razie pozostaje to tylko obietnicą, ale poczekajmy, czym EA Sports uraczy nas w najbliższych tygodniach.
Oprócz głównego turnieju, czyli rozgrywek europejskich dzielących się na fazę grupową i fazę turniejową, możemy sprawdzić swoje umiejętności także w innych trybach. Najlepiej przygotowany jest Battle of the Nations. W trybie tym możemy dowodzić jedną drużyną, prowadząc ją do dominacji na całym kontynencie. W skrócie - wybieramy jedno państwo europejskie i przystępujemy do realizacji jego dominacji. Sprowadza się to do wykonania odpowiedniego zadania, takiego jak na przykład wygranie z przeciwnikiem przy stanie do przerwy 0:1, zdobycie trzech bramek w meczu czy zwycięstwo w karnych. Przy każdym państwie mamy kilka takich wyzwań, a ich wykonanie pozwala zdobyć jeden z trzech medali oraz odblokować kolejny region, czekający z kolejnymi wyzwaniami. Tryb może jest i ciekawy, jednak zbyt szybko się nudzi, a dodatkowe nagrody, takie jak np. nalepki jakoś szczególnie nie przyciągają.Innym rodzajem zabawy jest Zostań Kapitanem, czyli „be a pro” znane z FIFA Soccer 08. Podobnie jak tam wybieramy jednego z szerokiej kadry zawodników lub tworzymy nowego gracza, po czym wcielamy się w niego na boisku. Sam mecz różni się od znanych z innych Fifek tym, że widok przedstawiony jest z perspektywy trzeciej osoby, a my kierujemy w nim jednym i tylko jednym zawodnikiem. Zabawa w tym trybie polega na dokładnym wypełnianiu zadań na boisku, co skutkuje awansem w hierarchii drużyny i z czasem otrzymaniem opaski kapitana. Oczywiście, w słabej drużynie dużo łatwiej dojść do tej pozycji, natomiast dużo trudniej wygrać cały turniej. A pamiętajmy, że ów turniej to tak naprawdę raptem kilka meczy.
Ponadto możemy poćwiczyć swoje zdolności w karnych, zagrać szybki mecz towarzyski czy podszkolić nasze umiejętności w samouczku. Ten ostatni jest niestety zbyt ubogi i nie nauczymy się w nim, jak grać, by wygrywać. To przychodzi z czasem, i to z całkiem sporym czasem. Na początku nawet gra z komputerem na słabym poziomie trudności może sprawiać problemy, nie mówiąc już o kontakcie z żywym przeciwnikiem.
A jak wygląda sam meczyk? Cóż, na pierwszy rzut oka wszystko prezentuje się całkiem przyzwoicie. Drużyny wybiegają na licencjonowane boiska, a mecze rozpoczynają prawdziwi sędziowie, oczywiście po odsłuchaniu oficjalnych hymnów. Niestety, ten czar szybko pryska, bo okazuje się, że grafika nie różni się praktycznie niczym od tej z dużo starszych części FIFY. Animacja graczy została nieznacznie poprawiona, dzięki czemu ładniej wyglądają podczas sprintu z piłką czy przy niektórych sztuczkach, ale o realistycznym odwzorowaniu nie może być mowy. Dodatkowo trybuny wyglądają, jakby gościły pikselikowatych ludzików, reklamy w zbliżeniach przypominają grafikę z C64, a postacie mają w zwyczaju przenikać przez różne obiekty.
Na szczęście w grze nie zwracamy na to aż tak wielkiej uwagi, bo ku chwale serii dynamika rozgrywki została poprawiona. Obrońcy dużo częściej się mylą, podania i wymiany piłek są dużo szybsze, a bramkę zarówno zdobyć jak i stracić jest dużo łatwiej niż w poprzedniej części. Oczywiście ma to swoje wady: przysłowiowe włoskie catenaccio jest nieskuteczne, a bramkarze mają tendencje do puszczania niewiarygodnych szmat, nie mówiąc już o tym, że przy sytuacjach sam na sam bardzo trudno im opuścić bramkę.
W sieci możemy pograć i w pojedynczych meczach, i w całym turnieju europejskim. W tym ostatnim zresztą może wziąć udział nawet do 16 osób. Mimo że największą przyjemnością gry w piłkę jest właśnie gra z żywym przeciwnikiem, to ludziom bez pada i odpowiedniego doświadczenia nie polecam gry sieciowej - szkoda sobie psuć humor. Różnica między początkującym a doświadczonym graczem jest widoczna na pierwszy rzut oka i oscyluje w granicach nawet dziesięciu bramek. Jednak wraz z nabywanym doświadczeniem zabawa wieloosobowa coraz bardziej zachwyca, szczególnie, że lagi nie są zbyt wielkie, a rozbudowane lobby z rankingami meczów, towarzyskich i pucharowych oraz całych pucharów zachęca do jak najczęstszych potyczek.
Jeżeli chodzi o oprawę wizualną, tutaj należą się EA Sports brawa. W przerywnikach towarzyszą nam bardzo sympatyczne kawałki z różnych gatunków muzycznych, w tym między innymi takie perełki jak Junkie XL. Podczas samego meczu możemy poczuć się jak na stadionie - trybuny śpiewają, muczą i buczą, a odgłosy kontaktu z futbolówką są dużo bardziej realistyczne od tych z PESa. Komentatorzy też dają radę: nawijają cały czas po angielsku, ale patrząc przez pryzmat polskiego dubbingu w tego typu grach, należy uznać to za plus. Jedyne, co mi się nie podobało, to bardzo pościnane hymny, do tego pościnane bez ładu i składu, niemniej ta drobna nutka fałszu nie wpływa znacząco na oprawę audio FIFY EURO 2008.
Poprawiona dynamika gry, licencjonowane drużyny, a także liczne tryby sprawiają wrażenie dopieszczenia w każdym calu. Z drugiej strony trudno pozbyć się natarczywej myśli, że to wszystko już było i to całkiem niedawno, a z pewnością za pół roku pojawi się w FIFA Soccer 09. Stosunek jakości do ceny też nie wychodzi zbyt pozytywnie - płacić 90 złotych za minimalnie poprawioną i okrojoną z licznych drużyn grę, to lekka przesada. Cóż, UEFA EURO 2008 sprawia wrażenie, ale samo wrażenie to za mało, żeby zdobyć wiernych kibiców. |
|